Po chwili dało się usłyszeć pukanie do lekko uchylonych drzwi. Eva zajrzała powoli do środka, zastanawiając się, czy aby dobrze trafiła do klasy, w której właśnie miały odbyć się zajęcia z Magii Żywiołów. Wciąż nie wiedziała jakim sposobem udało jej się zmusić samą siebie do uczestniczenia w tego typu lekcji. Miała tylko nadzieję, że dzisiaj nie będą poruszać tematu ognia, ponieważ na samą myśl o tym ciarki przebiegły po jej plecach. Gdyby jednak jej największe obawy się spełniły, to najlepszą rzeczą będzie ucieczka z klasy, a najgorszą histeria. Trudno było przewidzieć jej zachowanie, ponieważ dawno miała kontakt z tym żywiołem. Omijała go jak... No jak ognia! Ah te gierki słowne, niestety nawet one nie podniosły Evy na duchu. Ale musiała chodzić na lekcje, przecież nie może nie zdać jedynie przez swoje durne fobie. Trzeba się w końcu przełamać.
Zauważyła, że klasa jest pusta, a raczej prawie pusta. Wchodząc cicho do gabinetu spojrzała na nauczyciela. Był on niższy od Evy, jednak wyraz twarzy całkowicie zniszczył wrażenie niewinności, a może nawet słodkości. Eva odczuwała napiętą atmosferę panującą w pomieszczeniu, przez co czuła się dość... Dziwnie.
-Dzień dobry...- urwała wypowiedź, ponieważ pojawił się następny problem. To kobieta czy mężczyzna? Pan profesor czy pani profesor? Na początku była niemal pewna, że jest on płci męskiej, jednak im bardziej Eva przyglądała się nauczycielowi, tym większe miała wątpliwości. Urodę miał bardzo kobiecą oraz był dość niski. Uczennica jednak nie przyglądała mu się długo, uważając takie zachowanie za nieco niegrzeczne.
Wróciła myślami jednak do innej sprawy, która ją intrygowała. Gdzie jest reszta? Wydawać by się mogło, że klasa powinna być pełna, jednak to ona była pierwszą uczennicą, która zawitała do gabinetu. Cóż za ironia, pierwsza pojawiła się osoba, która w ogóle nie chciała tu być. Z chęcią wypisałaby się z tych zajęć, jednak nie było to możliwe.
Znów rozejrzała się po gabinecie, tym razem by ocenić otoczenie, a nie frekwencję. Znów poczuła ciarki, kiedy na ścianach i podłodze dostrzegła przypalane ślady. Starała się uspokoić, jednak gardło ściskało się jej coraz bardziej, a nogi coraz bardziej odmawiały posłuszeństwa. Eva weź się w garść, przecież tutaj nic się nie pali. Mówiła do siebie w myślach, by wyrzucić z nich obawy. Gdyby to jeszcze było takie łatwe.
Mogłoby się wydawać, że Eva przez długi czas stała jak kołek, jednak zmuszenie siebie do ruszenia w stronę ciasno ustawionych ławek nie było aż takie trudne. Po prostu dziewczyna miała masę myśli w głowie naraz oraz także nie dawała po sobie poznać strachu. Gdyby jednak ktoś odkrył co siedzi w jej głowie...