Astrolabium Prefekt | Klasa Szósta
Liczba postów : 4 Join date : 17/12/2013
| Temat: Gwiezdny Paradoks Sob Gru 21, 2013 2:47 pm | |
| Dobro i zło muszą istnieć obok siebie, a człowiek musi dokonywać wyboru. † Godność: Lenalea Vertus aka Astrolabium § Astrolabium to dawny przyrząd astronomiczny. Przezwisko Vertus wzięło się z faktu, iż posiadała znakomitą wiedzę na temat ciał niebieskich i gwiazdozbiorów. Stąd ogół przyjął, że jest ona w tej dziedzinie tak obeznana, że można ją ochrzcić mianem nawigatora skarbów nieba. † Wiek: Dziewiętnaście wiosen † Pochodzenie: Szwecja † Dom: Saeva † Klasa: Szósta † Klub i pozycja w nim: Prefekt domu Saeva Cóż z tego, że człowiek ma cały świat, kiedy straci duszę? † Umiejętności: → W zwiąku z wieloletnim zagłębianiem sztuki transmutacji, dziewczyna opanowała ją na wysokim poziomie, dzięki czemu jest zdolna do przemiany własnego ciała w kosę, gdy walczy w jednej drużynie wraz z drugą osobą. Gdy ta biegle włada bronią, może użyć Astrolabium jako oręża, → Lenalea jest wyjątkowo wygimastykowana, co czyni ją zwinną i szybką, → Potrafi walczyć za pomocą broni białej, → Wiedza Astrolabium jest na ponadpodstawowym poziomie, ponieważ chłonie ją jak gąbka. † Choroby: Anemia "Jesteś młoda, powinnaś tryskać energią. Tymczasem ciągle czujesz się zmęczona, osłabiona." - głoszą nagłówki kolorowych czasopism. Grunt, to skuteczna walka z niedokrwistością, którą Astrolabium stara się przezwyciężyć za wszelką cenę. Nie poddaje się pomimo wątpliwych uroków anemii. Człowiek jest wtedy najszczęśliwszy, kiedy dokoła siebie widzi to, co nosi w sobie samym... † Charakter i wygląd: Pamiętacie, kiedy byliście małymi dziećmi i wierzyliście w bajki, marzyliście o tym, jakie będzie wasze życie? Biała sukienka, książę z bajki, który zaniesie was do zamku na wzgórzu. Leżeliście w nocy w łóżku, zamykaliście oczy i całkowicie, niezaprzeczalnie w to wierzyliście. Święty Mikołaj, Zębowa Wróżka, książę z bajki - byli na wyciągnięcie ręki. Ostatecznie dorastacie. Pewnego dnia otwieracie oczy, a bajki znikają. Większość ludzi zamienia je na rzeczy i ludzi, którym mogą ufać, ale rzecz w tym, że trudno całkowicie zrezygnować z bajek, bo prawie każdy nadal chowa w sobie iskierkę nadziei, że któregoś dnia otworzy oczy i to wszystko stanie się prawdą. Trudno jest zdefiniować chaos. Równie wielkim wyczynem jest określić osobę, która mami swoją osobowością, zmienia ją i formuje wedle własnego uznania. Istotę, o tak plastycznym charakterze, że jest idealną Mary Sue, a zarazem Darthem Vaderem. Będącą tak naturalną w mirażu, który prezentuje i szczerą do bólu, Lenalea nie przypominała dziewczęcia "zrobionego". Jeśli miałbym porównać ją do auta, nie byłaby samochodem o wspaniałej, lśniącej karoserii, lecz starym wozem, który daje się lubić, ale wymaga cierpliwości i wytrwałości w odpaleniu silnika. Otóż nawiązanie z nią kontaktu nie należało do najprostszych; Spokojna, ze zmęczeniem wymalowanym na twarzy, zagłębiała się w lekturze na szkolnym korytarzu. Zdawała się gonić litery, aby absorbować je szybciej. Tik tak, tik tak, zostało niewiarygodnie mało czasu. Spieszyła się, aczkolwiek nikt nie wiedział za czym goni. - Nie przeszkadzaj mi - wycedziła przez usta zaciśnięte w wąską linię. Teraz miała już naprawdę mało czasu, trochę się rozgadała. Co starała się uchwycić? Wydawało się, że znajduje się we własnym uraborosie. U meritum sprawy była, ot, zwyczajną kujonką. Wyciągała z siebie dwieście procent, a szczególnie ukochała sobie nekromancję, która szybko stała się jej ulubioną dziedziną. Ta decha siedząca z nosem w książce bardzo przykładała się do nauki, chcąc osiągać wybitne wyniki. Dążyła do tego uparcie, ponieważ tą cechę odziedziczyła po ośle. W całym tym absurdzie, była także niezwykle cyniczna, tworząd istny paradoks - wyidealizowaną, wzorową uczennicę o niewyparzonym języku. Wbrew wszelkim pozorom, należała do osób rozgadanych, acz słowa z niej wychodziły trudno. Zwykła nieśmiałość ograniczała jej kontakty z obcymi ludźmi. [...] Pod koniec dnia, wiara to zabawna rzecz. Pojawia się, kiedy tak naprawdę tego nie oczekujesz. To tak, jakbyś pewnego dnia odkrył, że baśń może się nieco różnić od twoich wyobrażeń. Zamek, cóż, może nie być zamkiem. I nie jest ważne "długo i szczęśliwie", ale "szczęśliwie" teraz. Raz na jakiś czas, człowiek cię zaskoczy, i raz na jakiś czas człowiek może nawet zaprzeć ci dech w piersiach. U sedna sprawy, głęboko w sercu, jest wewnętrznie rozdarta między tym, co czuje i myśli naprawdę, a tym, co wolno jej wyrazić. Jest to dla niej jak i dla społeczeństwa mieczem obosiecznym, a najsilniej uderza w nią samą. Z jednej strony stara się być uprzejma dla innych, poprawna i idealna niemal pod każdym względem. Z drugiej strony - sama w sobie hodowała demony, które aż strach wypuścić na światło dzienne; Nie było w niej ani krztyny dewiacji, otoczenie zgodnie mogło okrzyknąć Lenalea nudną. Mimo wszystko, niektórym ludziom mogła wydać się absorbująca przez jej zamknięcie na świat, który stał przed nią otworem. Sęk tkwił w tym, że to ona go odrzucała, a nie on ją. W gruncie rzeczy, gdy człowiek zagłębił się w jej osobowość, wydawała się po prostu zarozumiała i uczuciowa. Jej zarozumiałość miała źródło u jej dufności, zuchwałości i nadętej osobowości. Jedynym, co wyszło z niej dobrego, były kwiatki sadzone na glebach balkonowych, wszak jej dusza miała postać odwiecznego mola książkowego i ogrodnika. Oprócz negatywów, równie ważnym elementem jej umysłu była wrażliwość. Wszystkie bodźce z otoczenia odbierała ze zdwojoną siłą. Elementarną częścią wizerunku Astrolabium był nieschodzący z twarzy uśmiech mający wiele wariantów. Najczęściej przyjmował on formę grymasu bądź nieco kpiarskiego uśmieszku, ale niejednokrotnie na jej buzi gościł szeroki banan. Bez wątpienia nie była osobą bojową. Każdy spór starała się rozwiązywać w sposób polubowny, a sceny walk najchętniej pozostałyby dla niej samej umowne. Niemniej jednak, w sytuacjach tego wymagających, budził się w niej waleczny duch, który odczuwał powinność bronienia swojej godności. Mimo wszystko, pola bitewne usłane trupami nie były dla niej najprzyjemniejszym widokiem. Serce Lenalea drgało nieznacznie przy każdej niesprawiedliwości doświadczanej przez nią samą, a także przy tej, której była świadkiem. Z tego powodu z chęcią karała żołdaków, którzy wybitnie często ją serwowali przez przemoc, czy też zwykłe przekręty w pokera. Nie była wrzaskliwa tudzież opryskliwa, wprost można ją porównać do dziecka z nosem przy szybie cukierni. Niezwykle niewinna i momentami naiwna. Niechęć do walki? Jest. Obrzydzenie w stosunku do zwłok ludzkich? Odhaczone. Pozostawało wiele haków, na których może powiesić się towarzysz. Pomimo wszelkich ubytków, potrafiła wycinać głowy winowajców jak kombajn zboże. Nie leżało to w jej naturze, ale sukcesywnie stawała się mniej bojaźliwa. Upór i cichy cynizm czyniły ją murowanym pretedentem do tytułu najciekawszego charakteru.
Chwilowa eksplozja miłości na pokaz, to jak śliwka robaczywka, mamiąca swoim wyglądem. Szczerze powiedziawszy, ciągnęło od niej obcością. Wyalienowana, a zarazem miła nie dawała dostępu do siebie. Szedłem za nią, niezmąconą niczym w swej jasnej egystencji. Pobieżnie rzuciłem okiem na barwne obrazy zdobiące ściany korytarza. Różnorodne, prezentujące całą gamę emocji i uczuć, zupełnie jak ona. Z dzieł patrzyły na mnie blade, obce twarze. Niektóre z nich były przesiąknięte strachem do kości, na innych malowały się uśmiechy. Tak rozmaite rodzaje obrazów, istny kalejdoskop. Bez momentu wahania mógłbym porównać Lenę właśnie do nich. Odkrywały przede mną to, co chciały abym zobaczył. Nie dopuszczały do głębi i szczerej wartości, intecji z jaką zostały stworzone. Właśnie dlatego nie przepadałem za nimi - nie potrafiłem czytać zeń jak z otwartej księgi; Tym, co Astrolabium udostępniała obcym spojrzeniom, była jej powierzchowność. Całkiem niedawno, bo raptem miesiąc temu, pochwyciłem pogłoski o uczennicy ustawicznie niosącej pod pachą książkę. Owa lektura, była jej najbardziej charakterystycznym elementem. Była jej wizytówką, pozwalała rozpoznać w niej osobę bardziej niż twarz. Ta nie była szczególnie wyjątkowa. Miała ostre, tępe rysy, pucułowate policzki oraz wydatne kości policzkowe. Umiejscowione głęboko, błękitne oczy okalane długimi, czarnymi rzęsami były jej atutem. Niebywale bystre, patrzące w świat z nieskrywaną ciekawością. Drobny, prosty nos, na którym nie było ani połowy piega oraz pełne, różane usta dopełniały całości. Wyglądała pospolicie, nie wyróżniała się z tłumu, aczkolwiek chyba uważała to za zaletę, nie lubiła błyszczeć i być dostrzeganą. Wolała pozostać w swoim małym świecie, żyć w cieniu blasku innych osób.
Czas mija nieubłaganie i choćby nie wiem jak chcielibyśmy mieć swój własny Wehikuł Czasu, musimy przeżyć życie udowadniając, że dajemy radę być szczęśliwymi i bez niego.
Gdybym musiał określić posturę Lenalea jednym przymiotem, byłby nim - wątła, iście androgeniczna. Pomimo wzrostu nie należącego do szczególnie niskich, jej waga wynosiła zaledwie czterdzieścidziewięć kilogramów, co czyniło ją osobą o niedowadze. Pomimo ubytków w masie ciała, wciąż pozostawała silna, a anemia nie dręczyła jej szczególnie; Ciało Astrolabium było niemalże groteskowe. Wystające obojczyki i wyraziste kości biodrowe uważała za swoją zaletę, albowiem podkreślały seksualność dziewczyny. Kłamstwem byłoby rzec to samo o biuście, gdyż był on nad wyraz mały. Slang młodzieżowy bezapelacyjnie ochrzciłby ją mianem "płaska decha", ze względu na niekobiecą budowę ciała. Wszak Lena była zdecydowanie bardziej upodobniona do chłopca, niż do stereotypowej przedstawicielki płci pięknej. Długie, silne, kościste nogi i kręgosłup utrzymywały całą konstrukcję w pionie, w niemalże dumnej postawie. To samo można powiedzieć o dłoniach - były chude, uwieńczone smukłymi palcami o paznokciach pomalowanych czarnym lakierem; Ostatni aspekt wyglądu dziewczęcia - włosy, czy może raczej szopa. Czarne, porozrzucane we wszystkich możliwych kierunkach, sprawiały wrażenie, jakoby Astrolabium miała konflikt z grzebieniem. Nie było tak, aczkolwiek tendencja kudłów do puszenia się i falowania była wprost ogromna. Dodatkowym problemem była długość, sięgały one do pasa, co potęgowało kołtunienie się. Czubek głowy Astrolabium zdobiły dwa długie rogi, będące na wzór elementu diabła. Oczywiście ich prawdziwość można podważać, co nie zmienia faktu, że były one nieodłącznym fragmentem wizerunku prefekta. Zgodnie ze statutem szkolnym, Astro ma na sobie mundurek szkolny, ponieważ obywatel z niej wzorowy. Jedynym udziwnieniem odbiegającym od normy jest poluzowany krawat oraz plastry z wizerunkiem Hello Kitty na kolanach, ponieważ zasadniczo nigdy nie była szczególnie posłuszna, a kolana łatwo zedrzeć. | |
|