Godność: Wiek: Pochodzenie: Dom: Klasa: Klub i pozycja w nim: Umiejętności:
♫ Panienka z niej niezwykle muzykalna - opanowała już pianino, skrzypce, harfę i flet poprzeczny. Uczy się też grać na kontrabasie, ale nie osiągnęła jeszcze poziomu, który pozwoliłby jej publicznie występować.
♪ Trenowała balet, jest więc wyjątkowo rozciągnięta i zwinna. Bez trudu zrobi szpagat, może się też zwinąć na kształt precla.
♫ Maluje i szkicuje.
♪ Jej właścicielką czystego, dźwięcznego głosu, ale nigdy nie zrobi kariery wokalnej. Nie mogłaby śpiewać przed mężczyznami.
♫ Bardzo szybko przyswaja wiedzę.
♪ Zna się trochę na zielarstwie, ale wciąż miewa drobne problemy przy odróżniania od siebie roślin.
♫ Mówi po angielsku, francusku, niemiecku i japońsku. Łamie sobie język, usiłując nauczyć się rosyjskiego (z marnym skutkiem, prócz przedstawienia się i powiedzenia "Dzień dobry", nic więcej nie wyduka).
Choroby:
Zaburzenie dysocjacyjne tożsamości
Charakter:
To normalna nastolatka. Niewyróżniająca się z tłumu niczym szczególnym, pospolita, zwyczajna dziewczyna, wręcz mdła w swej prostocie.
A przynajmniej chciałaby taka być.
Pierwszym, co przychodzi do głowy w czasie rozmowy z Ivieth jest przekonanie, że spotkało się typową panienkę z arystokratycznej rodziny. Jest grzeczna i ułożona, na wskroś przesiąknięta dworską etykietą. Do ludzi wokół zwraca się z szacunkiem, chyląc czoła przed starszymi i bardziej doświadczonymi. Nigdy nie zapomina o oficjalnych formułkach, nawet gdy poznaje rówieśnika, nie potrafi powstrzymać się przed dygnięciem. Mogłaby godzinami rozprawiać na temat zasad dobrego wychowania, z przyjemnością podzieli się wiedzą dotyczącą układania sztućców czy odpowiedniego jedzenia zupy. Ma świadomość, że wiele osób lekceważy reguły savoir vivre, docenia więc każdy przejaw dobrych manier, chwali ogładę i przyklaskuje każdemu, kto żyje zgodnie z towarzyskimi konwenansami. Jej kultura nie jest fikcją, maską, pod którą ukrywa się rozpieszczone dziewczę. Należy do ludzi bardzo empatycznych, gotowych zaoferować pomoc każdemu w potrzebie. W swej naiwności pragnie cudzego szczęścia, marzy o wywoływaniu uśmiechu na twarzach tych, których usta wygięte są w smutnym grymasie. Z natury jest wesoła i towarzyska, jest w stanie zagadnąć nieznajomego na dowolny temat, by dość sprawnie pociągnąć rozmowę. Z dobrocią, wyzierająca z oczu, wysłucha i doradzi, oceniając spór wykaże się neutralnością i sprawiedliwym osądem. Ludzie są dla niej równi, nie widzi podziałów na grupy i klasy, nie ocenia po okładce. Dostrzega piękno i subtelność tam, gdzie inni widzą wyłącznie brud i nędze. Wychowywano ją na idealną panią domu, kobietę wykształconą i elokwentną, będącą doskonałym dopełnieniem, dodatkiem do męża. Całe lata pobierała prywatne lekcje, uczęszczała na wszelkiej maści kursy, rozwijała zdolności plastyczne i muzyczne, by być chlubą rodziny. Choć jest obeznana w sztuce, potrafi malować i śpiewać, to jednak nie ma możliwości, by była w stanie sobie poradzić sama. Jest niesamodzielna, jej ręce nigdy nie były przyzwyczajone do jakiejkolwiek formy pracy - nawet gdy próbuje się czegoś nauczyć, szybko okazuje się, że zajęcia domowe nie są dla niej. Upieczenie tortu kończy się poparzeniami, ranami, uwaloną kuchnią i ciastem o smaku węgla, próba umycia okien przestaje być zabawna, gdy trzeba wzywać lekarza. Nieporadna, przyzwyczajona do służby i usługiwania, nie jest w stanie nawet zapiąć sobie samodzielnie sukienki. Ale stara się! Rzadko się buntuje, zwykle pokornie przyjmuje swój los, choć jej cierpliwość też ma swoje granice. Nie potrafiła dla przykładu dostosować się do życzenia jej ojca i nie przyjęła oświadczyn. Nie chodziło tu nawet o to, że Andre był rozpieszczonym idiotą, dręczącym służbę. W grę wchodziła miłość do Melody, a także problem z fobią. Mimo lat terapii, Ivi wciąż nie potrafi normalnie funkcjonować w towarzystwie mężczyzn. Nauka w koedukacyjnej szkole pozornie przyzwyczaiła ją do ich obecności - choć potrafi przejść korytarzem ze spuszczonym wzrokiem, to tylko dzięki wmawianiu sobie, że żaden mężczyzna w okolicy parunastu kilometrów się nie znajduje. Nie jest wciąż gotowa na naukę w jednej klasie z przedstawicielami płci brzydkiej, jej rodzice wydają masę pieniędzy na lekcje prywatne, bądź zapisują ją na zajęcia zdominowane w dziewięćdziesięciu procentach przez kobiety. Chociaż ze wszystkich stron usiłuje się jej pomóc, na ogół odnosi to odwrotne efekty. Zamiast słabnąć, fobia przybiera na sile - wszelkie próby zagadania jej przez mężczyznę kończą się atakiem paniki, szlochem i przerażonymi wrzaskami. Jeśli chłopak nie odpuści w odpowiednim momencie i nie sprowadzi do zapłakanej pannicy Melody bądź dobrej przyjaciółki, Ivi zamknie się w sobie i skuli w kącie, urywając w połowie płacz. Uciekając w głąb swego umysłu, schowa się i zabunkruje, zastraszona, zaszczuta jak zwierzę. W tym momencie ujawni się jej choroba, szok zostanie wykorzystany przez drugą osobowość, która wypłynie wdzięcznie na powierzchnię. Ta wersja Ivieth z pewnością ma więcej pewności siebie, przejawiającej się w postawie i gestach. Jest małomówna, choć bardziej wulgarna - nie przebiera w słowach i środkach. Bez trudu zniesie towarzystwo mężczyzn, choć przejawia wyjątkowo absurdalny strach przed wronami. Nie na tyle silny, by określić go mianem fobii, ale jednak ma dreszcze na widok tych opierzonych paskud. Nie wahałby się specjalnie użyć broni, by oczyścić świat z czarnych pokrak na dobre. W przeciwieństwie do głównej osobowości, jest znacznie bardziej zaradna, odnajduje się wszędzie tam gdzie Ivi czuje się niekomfortowo. Wykorzystując te wszystkie chwile, w czasie których miała do dyspozycji ciało, nauczyła się posługiwać nożami i sztyletami - których Ivieth boi się choćby dotknąć palcem. Ivi numer dwa przedstawia się jako Ilse Ianthe Ilbert i, jak przystało na odłam osobowości, nie ma pojęcia o istnieniu panny Iyer, z wzajemnością zresztą. Ma za to swoją własną historię, nawyki, przyzwyczajenia i wspomnienia. Jedynym, co łączy ją z Ivieth, jest uczucie do Melody. Obie osobowości dałyby sobie za Midnight rękę uciąć.
Ilse pojawia się tylko w sytuacjach wyjątkowo stresowych, od momentu dołączenia do St. Francesy dała o sobie znać tylko raz - zniknęła jednak po niecałych piętnastu minutach, barykadując się w kanciapie woźnego.
Wygląd:
Niewielka, delikatna, krucha. Łatwo przeoczyć jej obecność na korytarzu, minąć w drzwiach bez zwrócenia na nią uwagi, nie dostrzec jak ten przemyka niepostrzeżenie tuż obok. Prześlizguje się gładko między uczniami, nie ocierając nawet skrawkiem spódniczki o materiały ich mundurków, kryje po kątach, rozglądając się jak płochliwe zwierzątko. Z przyciśniętą do piersi torbą i nieśmiało spuszczonym wzrokiem, świdruje spojrzeniem czubki czarnych butów, odizolowana niewidzialnym murem od uczniowskiej społeczności.
Ale wystarczy dostrzec ją raz, by postać Ivieth nie zniknęła z pamięci już nigdy. Obraz jej twarzy chowa się w zakamarkach umysłu, zmuszając do mimowolnego wyszukiwania wzrokiem jej osoby pośród wielobarwnego tłumu uczniów. Ale trzeba się naprawdę wysilić, by ją znaleźć. To mały, sprytny ninja.
Niewysoka, bo mierząca zaledwie sto sześćdziesiąt cztery centymetry pannica z pewnością nie należy do grona anorektyczek. Dzięki wadze pięćdziesięciu dwóch kilogramów uznawana jest za odpowiednio zaokrągloną tu i ówdzie, choć nie przekracza jeszcze granicy, w której można by określić ją mianem grubej. Jest właścicielką gęstych, różowych włosów, falujących na wietrze i opadających kaskadą na plecy. Od lat tylko delikatnie je podcina, osiągnęły więc imponującą długość, sięgając zgrabnych ud. Choć Ivi usiłuje ujarzmić je z pomocą miliarda spinek, niesfornie opadają na twarz, zakrywając duże oczy i ograniczając dziewczynie zakres widzenia. Jedynym, co trzyma je w pozornym ładzie, jest diadem - złota biżuteria o dziwnym kształcie, udekorowana niebieskim kryształem, do której Iyer ma ogromny sentyment. Nie należy się łudzić, że to jej naturalny kolor włosów, jak wiele osób w szkole używa magii, by modyfikować drobne szczegóły swego wyglądu. Ingeruje też przy jej pomocy w barwę tęczówek. Naturalnie niebieskie, stają się złote, zielone, pastelowo różowe, a nawet czarne - wszystko zależy od humoru panienki i stroju, którym ma zamiar się przyodziać. Zmieniający się odcień oczu Ivieth służy za wyznacznik, którym kierują się najbliżsi jej ludzie, by określić z którą osobowością mają do czynienia. Krwistoczerwone, wskazują na użyczenie ciała Ilsie, ale jest to jedyny dowód zmiany osobowości. Ciało mają, jak wiadomo, jedno. Dzielą drobną, podłużną twarz ze zgrabnym, prostym noskiem. Ładnie wykrojone usta o pełniejszej dolnej wardze, często przygryzanej w geście bezradności. Chudą szyję, wyraźnie odznaczające się pod skórą obojczyki. Ivieth ma chude ramiona i szczupłe dłonie, nigdy nie strudzone pracą fizyczną. Natura obdarzyła ją kształtnym, choć nie przesadnie wielkim biustem, na płaski brzuch i mocne nogi sama zapracowała, ćwicząc balet, taniec towarzyski i uczęszczając z matką na prywatne zajęcia z gimnastyki.
W przestrzeni między jej krtanią, a mostkiem, znajduje się tatuaż. Przedstawia on symbol, znajdujący się również na herbie rodzinnym Iyer. Ciężko konkretnie określić co oznacza, Ivieth nigdy nie bawi się w wyjaśnienia, lakonicznie odpowiadając na parę pytań i zmieniając temat. Na ogół ukrywa czerwony znak pod koszulami i chustkami na szyi. Jest to też jeden z powodów, dla którego rzadko wybiera bluzeczki z dekoltem.
W jej garderobie nie sposób doszukać się spodni. Jest zagorzałą fanką sukienek i spódniczek, więc one wypychają szafę od góry do dołu. Posiada ze dwie pary krótkich spodenek upchnięte w szufladzie, a przeznaczone wyłącznie na zajęcia wychowania fizycznego - próbowała co prawda zagadać nauczycielkę, czy nie byłoby opcji biegać w spódnicy, ale niestety jej prośba została w parę sekund odrzucona. Kocha wszelkiej maści dodatki, kokardki, kapelusze, krawaty, bransoletki i pierścionki. Przebiera w nich i wydaje dużą część kieszonkowego na nowe błyskotki, przez co czasem w żartach porównuje się ją do sroki.
Historia:Twinkle, twinkle, little star,
How I wonder what you are.
Up above the world so high,
Like a diamond in the sky. Inne:
♫ Do Saeva należeli jej rodzice, wbrew jej naturze umieszczono ją więc właśnie w tym domu.
♪ Ma umowę ze swoją matką - musi skończyć szkołę, a potem może zniknąć na dobre z Mel. W ten sposób uniknie małżeństwa z synem przyjaciela rodziny.
♫ Ivieth nigdy nie uczestniczyła w bójce, jest pacyfistką. Sprawa wygląda nieco inaczej w przypadku Ilse.
♪ Uwielbia figi, obżera się nimi jak szalona.
♫ Przynależy do klasy II tylko teorytycznie. W praktyce pojawia się na niewielu zajęciach ze swoimi rówieśnikami, ponieważ przez wzgląd na swoją fobię ma zajęcia indywidualne.
♪ Prócz tego w miarę regularnie uczęszcza na terapie.
♫ Parę razy w miesiącu miewa koszmary, przez które budzi się z wrzaskiem.
♪ Najchętniej przygarnęłaby każde bezpańskie zwierzę.
Moją kartę sprawdza Nepcia lub Amcia ♥