Godność:
India Noailles
Wiek:
15 wiosenek~
Pochodzenie:
Francja- tam się urodziła.
Dom:
Diligens
Klasa:
II
Klub i pozycja w nim:
~Brak~
Umiejętności:
~Fajnie rysia, nie ma co. Robi to praktycznie od dziecka, szczerze, to zawsze ją ciągnęło do sztuki, jaka by ona nie była, jednak najlepiej się jej wiedzie właśnie w rysowaniu, malowaniu.
~Gotowanie- kocha gotować i nawet nieźle jej idzie. Zawsze musiała sobie radzić sama, zważywszy na fakt, że nie miała rodziców.
Choroby:
Sama u siebie podejrzewa depresję, chociaż to nie jest stwierdzone.
Tak.
Charakter:
Taki mały zjebusek z niej. To zdanie idealnie wręcz ją opisuje. Jest po prostu...dziwna. Wiecznie nie rozgarnięta. Chociaż nie, to trochę zbyt...delikatne. Ona jest po prostu nienormalna, odstaje od wszelkich norm. Czerpie przyjemność z cierpienia innych. Śmieje się, gdy ktoś płacze. Znika i się pojawia. Żyje na własnych zasadach.
Jest leniwa i to bardzo...w miarę zabawna...zła...nie dobra...w ogóle jest bu...
Serio mówię. To jest po prostu niepoprawna optymistka. W jej zielonych tęczówkach często widać szaleńcze ogniki, które nie zapowiadają nic dobrego. Zwyczajnie, lepiej jest jej unikać, chyba że chcesz skończyć utopiony w kwasie i do tego bez oczu...
Jej usteczka wiecznie są wykrzywione w takim dziwnym uśmieszku. Trochę kpiącym, z nutą szaleństwa. W sumie, to trudna ją opisać, bo jest bardzo zmienna. Nawet bardziej niż kobieta w ciąży. Ale jest coś ważnego w jej charakterze, poza faktem, że bliżej jej do psychopaty niż dziewczyny. Potrafi się zakochać. Mocno. Wtedy, mogłaby oddać życie za kogoś, kogo wybrało jej serce. Czyli co, ona ma w sobie coś normalnego? Najwyraźniej. A, i jeszcze jedno. Mimo wszystko, da się ją w jakiś sposób lubić i można jej ufać. Gdy się zaprzyjaźnicie, możesz mieć pewność że nikt Cię nie skrzywdzi. Po prostu.
Wygląd:Ha. Zaczynamy~
Pooo pierwsze. Co rzuca się w oczy? Jej dwukolorowe włosy. Piękne, zadbane. W ogóle piękne i piękniejszych nie ma w całej szkole~!
Nie no, żart. Spójrz tylko na te potargane od wiatru włosy, wiecznie nie ułożone. Wyglądają jak wyglądają i nic tego nie zmieni. Są stosunkowo krótkie. Jeden kolor, naturalny, to jasny brąz. Drugi zaś, objawia się na końcach grzywki i ma barwę błękitną.
Ale. Idąc dalej, nie tak ciężko zauważyć jej chuderlawą figurę. Można by nawet rzec, że sama skóra i kości, ale tak źle nie jest. Jakieś tam mięśnie nawet są, ale ogólnie jest całkiem szczuplutka. I wysoka, to ważne. I to na tyle, że obcasy, szpilki i tego typu sprawy nie są jej potrzebne.
Ale prawie zapomniałam o twarzyczce. Hańba.
Ta jest, mimo jej wagi, stosunkowo krąglutka. Znajduje się na niej nawet kilka pieprzyków~! A do tego te duże, zielone oczy. Otoczone gęstymi, czarnymi rzęsami wyglądają naprawdę pięknie, i to chyba jedyna ładna w niej rzecz. Przynajmniej ona tak uważa. Ach, jeszcze usta. Czerwoniutkie, często wykrzywione w „wesołym uśmieszku”. Dodatkowo, warto rzec, że jej buźkę, albo oszpecają, albo i ozdabiają dwa kolczyki. Jeden w wardze, zaś drugi, delikatny i srebrny, znajduje się w nosie.
A ubiór zmienia się zależenie od jej nastroju- raz trudno policzyć ilość kolorów jakie ma na sobie, a raz ubiera się jedynie na czarno. Jednak, nieodłącznym elementem jej stroju jest niezbyt duży, czarny plecaczek w którym nosi praktycznie wszystko- od książek, po ołówki, szkicowniki i nożyczki.
Historia:
Długa i zawiła. Jednak jest coś, o czym warto wspomnieć- nie miała rodziców, odkąd tylko pamięta. Nikt nie wie, czy ją porzucili, czy ktoś ją kiedyś porwał...nie poznała ich i zapewne ich nie pozna.
Inne:~ Mimo dziwnego charakteru i sposobu bycia, jest samotniczką
~Uwielbia muzykę poważną.
~Widok krwi napawa ją...jakimś miłym uczuciem. Trudno to opisać, ale jakoś już tak jest.