Godność: Kimiki
Wiek: 17
Pochodzenie: Japonia
Dom: Savea
Klasa: IV
Klub i pozycja w nim: Prefekt (oczywiście jeżeli mogę)
Umiejętności: Wykonywanie magicznych sztuczek, gra na gitarze oraz pianinie, opanowanie kilku stylów walki i mieszanie ich w jego własny szaleńczy taniec, umysł taktyczny oraz wysoka inteligencja
Choroby: Charakter: Kimiki posiada dwie osobowości. Pierwsza z nich to dobrze uczący się student. Wyróznia go głownie humor i przerażające chichoty, lecz są to jedynie chichoty. Nie wybucha śmiechem, ani nie ekscytuje się wszystkim dookoła. Jest towarzyski, lecz mało ludzi chce z nim utrzymywać stosunki, ze względu na jego drugie ja.
Druga osobowość jest zdecydowanie bardziej psychodeliczna niż pierwsza. Ciągle śmiejąca się twarz, głos melodyjny, lecz słowa przerażające, oczy, w których zobaczyć można jedynie rządze śmierci oraz ten śmiech. Kiedy dochodzi do ukazania się drugiej osoby (a zdarza się to często) przeciwnik, bądź osoby trzecie wiedzą, że ich następne minuty, mogą być śmiertelnie zagrożone. Kimiki jedyne czego wtedy pragnie to wybuchów, wybuchów i jeszcze więcej wybuchów.
Obie te postacie jedyne co łączy to uśmiech oraz inteligencja połączona z niezwykłym taktycznym umysłem. Kiedy Kimiki się uśmiecha zawsze ukazuje swoje drugie ja. W tych wygiętych i rozciągniętych ustach widać szaleństwo oraz skrywane pragnienia naszego ukochanego prefekta, a umysł nawet podczas szału pracuje na najwyższych obrotach, mimo, że można to przeoczyć przez jego zachowanie.
Wygląd: Kimiki? A ta. Znam. Jest wysoki i dobrze zbudowany. Posiada półdługie brązowe włosy i krwiste oczy. Jest dziwny, a z jego twarzy nie schodzi ten psychiczny uśmiech, a jeżeli zniknie to znaczy, że masz przewalone. Widuje go głównie w mundurku. Oczywiście nie schludnym. Czerwony krawat zawsze jest luźny, a biała koszula odpięta przy kołnierzu. Marynarka oczywiście też jest, ale nigdy nie zapięta. Oczywiście tak wygląda normalnie… Raz widziałem jak wpada w szał. Wtedy wygląda zupełnie inaczej. No, pomijając ten uśmiech. Pamiętaj, aby nigdy nie patrzeć mu w oczy. Widać w nim jedynie rządze mordu i najgorsze jest to, że nie ważne na kogo spojrzy i tak będzie chciał go zabić. Włosy stają mu dęba, a dookoła nie ciągle unoszą się jakieś karty. Oczywiście wokół same wybuchy.
Historia: Historię tego chłopca zacznę od jego wczesnych lat. Odkąd pamiętał mieszkał w sierocińcu. Kimiko zawsze bawił się sam. Pomimo młodego wieku rozumiał pewne zależności, które rządziły jego światem. Przyjaźń rozdzierało adoptowanie przyjaciół. Każde z nich lądowało w innym domu, z inną rodzinom. Dlatego właśnie młodzieniec nie wiązał się z innymi. Zawsze można go było spotkać bawiącego się z samym sobą. Najczęściej grał w karty. Dzięki temu czas szybko mu mijał i mógł poświęcić się jakiejś konkretnej rzeczy.
W jego sierocińcu opiekunki nie poświęcały dzieciom wiele uwagi, dlatego też działy się różne rzeczy. Często starsi wyżywali się na młodszych dzieciach, aby rozładować swoje emocje. Kimiko należał do tej grupy, która była zaczepiana na każdym kroku i na chwile odpoczynku mógł liczyć jedynie w miejscach, które znajdowały się z dala od innych sierot. Któregoś dnia chłopiec zaczął rozmawiać ze swoim wyimaginowanym przyjacielem. Powiedział mu on wtedy, że nigdy go nie opuści i będą do końca życia razem. Od tamtego dnia imaginacja wspierała chłopca, lecz z czasem stawała się coraz mroczniejsza i niezrównoważona. Chłopak rósł, a wszystkie pragnienia przelewał do swojej wyobraźni starając się przed nimi bronić. Zaczął chodzić uśmiechnięty, lecz pomimo tego, że lata mijały nigdy nie odnalazł swojego domu. Kiedy miał 12 lat uświadomił sobie, że przyjaciel z którym zawsze rozmawiał jest jedynie wytworem jego wyobraźni i wszystkie rządze i pragnienia przyjaciela są jego właśnymi pragnieniami. Kiedy sobie to uświadomił postanowił je spełnić. Pewnego dnia, podczas popołudniowego czasu na zabawy chłopak śmiejąc się i nucąc swoje ulubione piosenki poszedł do Sali zabaw.
- Wszyscy tutaj jesteście skończeni. Wy szczególnie. Głupki.- mówiąc to dzieciak cały czas się śmiał, aż w końcu jeden ze starszych podszedł i uderzył go w twarz. Kimiki przewrócił się i upuścił talię kart, które trzymał w ręce. Uśmiech zszedł z twarzy chłopca, a struga krwi pociekła po jego policzku. Opiekunki jedynie zerknęły na chłopców i powróciły do poprzednich czynności.
-Nikt mnie nie widzi. Nikt mi nie pomaga. Został sam. Zawsze byłem sam…- chłopczyk zatrzymał się na chwilę, a na jego twarzy pojawił się szalony uśmiech.
- Ale i tak was pozabijam!!- wykrzyknął Kimiki od razu wstając. Starszak, który go uderzył wcześniej próbował swoich sił drugi raz, lecz na jego drodze stanęła karta, która zawisła w powietrzu zatrzymując cios.
- Abra Kadara.- powiedział Kimiko wciąż śmiejąc się szaleńczo. Reszta kart dosłownie zasypała prowokatora, lekko nacinając jego ciało w wielu miejscach. Chłopak w podskokach ruszył w głąb sali i rozejrzał się reszcie sierot.
- Raz! Dwa! Trzy! Dziś umierasz ty!- wykrzyknął, a w stronę jednej dziewczynki ruczyły karty, które skończyły z poprzednim chłopakiem. Kimiko śmiał się w niebogłosy, a inne dzieci starały się uciec, lecz coś blokowało drzwi. Przestraszeni stali w kącie i płakali. Jedna z nauczycielek podbiegła do chłopaka i próbowała uderzyć go jednym ze stojących stolików, lecz chłopczyk uśmiechnął się tylko szerzej podskoczył łapiąc jednocześnie krzesło, aby impet uderzenia był mniejszy.
- Bum.- wyszeptał wciąż się śmiejąc, a krzesło dosłownie eksplodowało rozczłonkowując opiekunke. Chłopiec podszedł do reszty dzieci. Rzucił im leżącą niedaleko linę i powiedział, że jeżeli uda im się obwiązać wszystkich na raz to ich nie tknie. Zadanie to nie było zbyt trudne i dzieci szybko owinęły się linom.
- Brawo! Udało wam się to tak szybko! Tak jak obiecałem nie dotknę was.- powiedział chłopczyk uśmiechając się do wszystkich. Kimiki podszedł do nich i chwycił linę.
-Bum. Po zniszczeniu sierocińca młody mag uciekł z sierocińca. Kiedy dobiegł do portu jego oczom ukazał się ogromny statek. Postanowił skryć się w jednej ze skrzyni i popłynąć w nieznane. Tak właśnie dotarł do wybrzeży europejskiego kontynenty, a dokładniej do Słowenii. Okazało się, że jeden z arystokratów poprosił o jakąś specjalną dostawę i dlatego ów statek dotarł do tego miejsca. Oczywiście arystokrata odnalazł dzieciaka w jednej ze skrzyni. Zabrał go do domu i postanowił adoptować. Kimiko nie mógł uwierzyć w to zrządzenie losu. Był prawie na skraju śmierci głodowej, a został uratowany przez zupełnie odrębną grupę społeczną. On zawsze był biedny. Nie miał nic prócz tali kart. Wtedy doszło do niego, że na tym brudnym świecie są również dobrzy ludzie. Chłopiec oczywiście opowiedział swemu nowemu ojcu swoją historię, lecz pominął wymordowanie całego sierocińca i powiedział, że spłonął przez zbicie lampy oliwnej przez jednego z dzieciaków. Ojciec wysłuchał go do końca i obiecał, że postara się, aby teraz miał szczęśliwe życie.
Przy jednym ze swoich obiadów chłopak bawił się kartami i sprawiał, że mogły one latać. Pan domu zrozumiał, że Kimiko jest magie i postanowił wysłać go do szkoły, o której usłyszał od swojego przyjaciela. Powiedział o tym synowi, a ten odpowiedział, że dla niego zrobi wszystko. W ten oto sposób Kimiko dostał się za mury nowej szkoły. Postanowił przyłożyć się do nauki dla ojca. Pierwsze dni były spokojne, lecz gdy przypadkiem wziął udział w jednej z bójek jego domu z domem Diligens zrozumiał, że nawet w tej placówce istnieje wojna pomiędzy klasami. Chcąc czynnie brać w niej udział postanowił stać się przedstawicielem jego domu i z całych sił starał się o posadę prefekta. Dzięki temu mianu mógł prowadzić jego rówieśników do walki pomiędzy domami i napawać się tym do woli. Oczywiście nie publicznie…
Inne:~ Różne talie kart. Oczywiście są one zwykłe, lecz nie pod względem wyglądu.
Talie posiadane przez Kimiko:
http://www.ellusionist.com/madison-dealers-green.htmlhttp://www.ellusionist.com/origins-series-ignite-playing-cards.htmlhttp://www.ellusionist.com/arcane-deck-playing-cards.htmlJego pierwsza talia:
http://www.ellusionist.com/vintage-series-1800-playing-cards.html