Temat: Warsztat Stowarzyszenia Technomantów Wto Paź 22, 2013 4:20 pm
Założyciel Stowarzyszenia Technomantów dobrze wiedział co robił, gdy wybierał miejsce spotkań swojego klubu. W podziemiach, niedaleko kotłowni, znajdował się stary warsztat używany niegdyś przez Kółko Mechaników. Miejsce to zostało opuszczone kilka lat temu i pozostawione same sobie... do czasu aż zostało przejęte przez ST. Warsztat to znacznie większe od przeciętnej klasy pomieszczenie, w którym pełno jest rozrzuconych narzędzi, łańcuchów, papierów, kilka szerokich drewnianych stołów, sporo szmat poplamionych olejem i części zamiennych do różnych sprzętów i mechanizmów oraz masa kurzu. Założyciel klubu dopiero przejął pomieszczenie niedawno, ale szczerze mówiąc i tak nie planował sprzątać. Najbardziej ze wszystkiego rzuca się w oczy samochód. O tak. Przerobiony (i niedziałający) przez poprzednich właścicieli Winton z 1898 roku zajmuje sporo miejsca. Jedyna część pokoju, która wygląda na w miarę uprzątniętą to duże, drewniane biurko mniej więcej na środku warsztatu. To miejsce również jest wypełnione papierami, śmieciami i częściami, jednak te wyglądają na nowe. Zwinięte w rulony papiery zawierają nowe szkice i projekty, którymi będzie zajmować się Stowarzyszenie Technomantów. Pokój oświetlany jest żarówkami i ma pełne podłączenie do wody, prądu i ogrzewania. Warsztat wyposażony jest w windę (niedziałającą), która prowadzi do małego garażu piętro wyżej, przybudówki do samej szkoły. To właśnie ona posłużyła kiedyś do sprowadzenia tu samochodu, jednak nikt nie wie jak ją naprawić.
- To oni w końcu działają? - spytał się blondyn. Nie był pewien co do tej grupy, podobno coś takiego istniało, jednak żadnych ciekawych rzeczy nie słyszał. Może robią coś zupełnie po cichu i nic nie wychodzi na zewnątrz? Wypadałoby im przeszkodzić i ewentualnie udając jakiś komitet zarekwirować artefakty. Cała trójka stanęła przed drzwiami. - Podobno jest na górze drugie wejście, jednak zupełnie nieczynne. No chyba, żeby je jakiś mechanik zrepecił - w sumie jego wiedza opierała się na plotce, którą gdzieś posłyszał. Złapał za drzwi. - Zamknięte... - skomentował krótko. Któż by zostawił takie pomieszczenie otwarte? Byłoby to głupotą. Gorzej jak mają tu jakąś magiczną barierę. - Przydał by się jakiś wytrych, albo przynajmniej marna spinka... - niestety nie miał jakoś tego teraz przy sobie. Coś z wewnątrz mogłoby się przydać. - Lyon, tak? - upewnił się tylko co do imienia - Właściwie co ty potrafisz? - chciał trochę zagadać chłopaka, próbując jakby zgrać się z dziewczyną. Było to z jego strony trochę głupotą, bo nie wiedział co tak do końca chciała zrobić i ile reszta może o tym wiedzieć. Mimo wszysko zdolności Hawkesa go interesowały, a jeśli mógł upiec dwie pieczenie na jednym ogniu to czemu nie?
Lyon
Liczba postów : 52 Join date : 17/11/2013
Temat: Re: Warsztat Stowarzyszenia Technomantów Nie Gru 08, 2013 10:06 pm
Zmierzył blondyna wzrokiem i wbił w niego swoje szare oczy. - Kwestionujesz moją przydatność? – rzekł starając się ukryć irytację powodowaną zadanym przed chwilą pytaniem. Nienawidził, być piątym kołem u wozu. To jego brat był „tym lepszym”, artysta, mechanik, podczas gdy Lyonowi nie pozostało nic poza książkami. Przepaść pogłębiła się jeszcze bardziej, gdy rodowa moc objawiła się wpierw w jego bliźniaku. Poczuł mrowienie w końcówkach palców, dopiero po chwili uświadamiając sobie, że nieświadomie zacisnął je w pięści. Odruchowo potarł kostką o nóż desantowy ukryty w cholewie buta. Upewniając się, że dwadzieścia centymetrów stali znajduje się na swoim miejscu, nieco się rozluźnił odpowiadając na pytanie Luci. - Skoro już musisz wiedzieć to znam się na fizyce i chemii. A jeśli pytasz o umiejętności przydatne życiowo to uwierz, że spokojnie otworzyłbym te drzwi. Jednak nie przeszłoby to niezauważone, dlatego naciskam na użycie innego sposobu – powiedział uznając temat jego przydatności, za zakończony. Na pytanie o spinki przeszukał kieszenie, jednak nie znalazł tam nic poza swoim ołówkiem i notesem, w którym zapisywał rzeczy warte zapamiętania, tylko po to by o nich zapomnieć. Pokręcił przecząco głową i podjął wątek stowarzyszenia technomantów. - Niby jest winda prowadząca na zewnątrz. Jednak niezbyt mam ochotę na wspinaczkę szybem, a poza tym chyba ciężej będzie otworzyć te górne drzwi niż główne wejście – skwitował swą wypowiedź. Jednakże gdzieś wewnątrz tkwiło przeczucie, że i tak skończy się jego upadkiem z kilkunastu metrów, gdy będą próbowali dostać się do środka. Podszedł i obejrzał zamek. Zajrzał przez dziurkę od klucza. Ciemno. Przyłożył ucho do drzwi. Głucho. Chyba nadszedł czas by wziąć się do roboty. Spojrzał na Leę i zadał nurtujące go pytanie. - Czego my tu właściwie szukamy?
Nie doczekawszy się odpowiedzi po dłuuugim czasie, stwierdził że nie ma sensu dalsze oczekiwanie. -Sorry, ale moja obecność jest wymagana gdzie indziej. - rzucił niknąc w mroku korytarza.